poniedziałek, 10 listopada 2014

"Bo ja gdy czytam, to właściwie nie czytam..."

M: „ (…) bo w teczce niosę książki, po których się spodziewam, że wieczorem dowiem się z nich o samym sobie czegoś, czego jeszcze nie wiem”. Przez trzydzieści pięć lat pracy, przerabiając książki na miazgę, Hanta ocala przed zniszczeniem dwie tony dzieł, gromadząc je w swoim mieszkaniu. Śpi na stołku pod oknem. Pije dzbany piwa. Zazwyczaj nie myje nic prócz rąk. Nie jest opuszczony, ale jest sam. 

A: O, „Zbyt głośna samotność” – słyszałam o niej sporo i mam w swoich najbliższych czytelniczych planach. 

M: „ (…) każdy z nas czytywał te książki w naiwnej nadziei, że pewnego razu przeczytamy coś, co zmieni nas jakościowo”. „Zbyt głośna samotność” Bohumila Hrabala jest trochę meta-książką, czyli książką o książkach, ale nie tylko. To opowieść starego człowieka o jego życiu, coś na miarę „Traktatu o łuskaniu fasoli”, Wiesława Myśliwskiego. Pierwszoosobowa narracja, retrospekcja i ani krzty dialogu. Różnica jest jednak zasadnicza. Bohater „Zbyt głośnej samotności” nie ma się komu zwierzyć. 

A: Lubię książki o książkach, mają jakiś taki ciepły, staro-biblioteczny, drewniany, często tajemniczy klimat. Myśliwskiego też lubię. To może mi się spodobać. 

M: „ (…) lecz jest chyba coś więcej niż te niebiosa, współczucie i miłość, o której już zapomniałem i której już nie pamiętam”. Jaki jeszcze jest Hanta? Nie lubi pieniędzy. Wie, że każda krzywda, odbija się echem. Stale prosi o wybaczenie, choć sam nie wie dlaczego. Jest wykształcony wbrew własnej woli a za sprawą książek, które zamiast niszczyć, podkrada i czyta. Miał kiedyś Maniusię, kilka Cyganek i mamę, której prochami wuj posypał kalarepę w ogrodzie. 

A: Pachnie ciekawie, choć melancholijnie. Tak listopadowo…

M: „ (…) nie przyszedł mi z pomocą ani jeden tekst z książek, którym bezgranicznie ufałem”. Filozoficzna to opowieść. Nie długa, nie krótka, taka w sam raz. Ma dobry rytm a i jej język jest przyjemny. Smutna? Smutna, ale bez przesady. Można się chwilami uśmiechnąć. Nie wzruszyła mnie ani nie porwała, ale warto było poświęcić wieczór, aby ją przeczytać.




0 komentarze:

Prześlij komentarz