środa, 6 sierpnia 2014

Podchody z Pasikowskim (Jack Strong)

A: Polski film? To może jednak Król Lew? Albo gra? Tak, zagrajmy w „Hirołsy”! Nie? No dobra, niech będzie, oglądajmy. Tak mniej więcej wyglądało moje podejście do „Jacka Stronga”. Dużo dobrego o nim słyszałam, a piętno typowego rodzimego historycznego filmu i tak nad nim ciążyło. Cieszę się, że jednak go zobaczyłam. 

M: W Hirołsy zwykle się grywa na Kapelance. Zgadłam? Historyczny film. Już mi gorzej. Wyobrażam sobie kostiumy, blade królowe i wytrawne uczty. Zgłodniałam. 

A: Z Kapelanką bingo, ale co do historyczności to zupełnie co innego. Chodzi o historię polskiego szpiega Ryszarda Kuklińskiego, która okazała się zresztą arcyciekawa. Reżyser bawi się z widzem w podchody. Podsuwa fałszywe tropy. Rysuje strzałki w dwie różne strony. Podobają mi się te wybiegi. Niejednoznaczność, dylematy – sporo ich. Razem z bohaterem przeżywamy strach, niepewność i osamotnienie. A ta samotność jest najbardziej dotkliwa wśród najbliższych. Jedna trudna, ale szalenie ważna decyzja otworzyła drzwi do małych, codziennych wyborów – chyba jeszcze trudniejszych. 

M: Ojej, ależ się myliłam. Ja o jakichś damach, a tu proszę. „Rysuje strzałki w dwie różne strony” – piszesz, a ja myślę o wektorach. Fizykę mam we krwi. Niejednoznaczność – nie dla mnie. Ja lubię prosto z mostu, choć pewnie z takim podejściem czytanie ani oglądanie czegokolwiek nie byłoby przyjemnością, którą niewątpliwie być powinno. 

A: W ogóle mnóstwo tu emocji. Paradoksalnie najbardziej oddziałują momenty, gdy napięcie jest ukryte. Taka cisza przed burzą ma w sobie więcej niepokoju i przeraża bardziej niż sama burza. Przykład? Wybuch emocji żony Jacka, gdy oskarża go o zdradę wydał mi się przerysowany. W ogóle ta postać kojarzy mi się z Danutą Wałęsą z „Człowieka z nadziei” – mąż robi swoje, ona grzecznie siedzi w domu, ale nagle nie wytrzymuje nerwowej atmosfery i wścieka się. I żadna z tych bohaterek mnie do końca nie przekonała. Dobrze, że pani Kuklińska była przynajmniej pokazana mniej cierpiętniczo. 

M: Przypomniałaś o filmie, który bardzo mi się nie podobał. Widzę Danusię robiącą kanapki... Czy ja mówię ciągle o jedzeniu? W filmach chyba ciężko dobrze pokazać kobiety. Albo wychodzą kury domowe albo nazbyt wyzwolone, tak myślę.

A: Też sobie niestety to przypomniałam. Ale dość o Wałęsie. W Strongu moje zastrzeżenia budzi montaż. Po pierwsze przegapiłam jakoś moment, gdy Ryszard przeobraża się w szpiega – no ale okej, to może być tylko kwestia mojej nieuwagi. Po drugie sporą (tym razem nie tylko moją) konsternację budziły zbyt duże przeskoki w historii. Po prostu ciężko pomiędzy niektórymi scenami połapać się ile właściwie czasu minęło. 

M: A da się zrozumieć film bez poznania historii? Bo gościa zupełnie nie znam, poza tym, że był szpiegiem a jego postać budzi kontrowersje. 

A: Da się da, w każdym razie ja jej nie znałam kompletnie, a film i tak wciągnął. Na pewno można by go bardziej dopracować. Gdzie się pan reżyser spieszył? Przecież niektóre działania bohatera wydawały się absurdalne. Miałam wrażenie, że nawet nie trzeba by było się szczególnie starać, żeby go rozpracować. Proszę, niech ktoś, kto orientuje się w historii powie mi, czy rzeczywiście takie metody, jak pokazane w filmie mogły dobrze funkcjonować przez tyle lat! 

M: Ludzie się spieszą, to i pan reżyser się spieszył. Nie pomogę, bo nie oglądałam. 

A: Po seansie zostało kilka nierozwiązanych problemów i refleksji. Zainteresowały mnie przede wszystkim przejścia konkretnego człowieka – nie patrzę pod kątem historycznym, ani politycznym, bo nie znam się na tym. Na pewno, jak w przypadku każdego takiego filmu, „Jack Strong” nie pokazał całej prawdy. Niewątpliwie czegoś brakło. Ale dla mnie – zwykłej oglądaczki, która nie znała wcześniej dziejów Ryszarda Kuklińskiego film stał się impulsem żeby zacząć więcej szperać na ten temat. Więc chyba jest dobrze. Pomimo tych różnych mankamentów, polecam. 

M: Oglądnęłabym, bo lubię patrzeć na coś, co wydarzyło się naprawdę. Poza tym dużo napisałaś i wykrzyknikujesz, więc pewnie warto zobaczyć.


0 komentarze:

Prześlij komentarz