sobota, 18 października 2014

O porzuconej (Katarzyna Grochola - Nigdy w życiu)

A: „Zdradził mnie mąż. Jest głupi. Nigdy więcej facetów. Nie cierpię nowej dziewczyny eksia. Jest głupia. Albo jednak fajna. O, super poznałam nowego faceta. Jaki fajny! Jednak głupi. Nigdy więcej facetów. Ale poznałam następnego. Jest fajny – super.” To w skrócie fabuła książki „Nigdy w życiu”.  

M: Prawda, choć kąśliwie. Jak było z Lykke Li? Pamiętasz jeszcze? Pisałam wtedy: „W "Just Like A Dream" [Lykke Li] wypowiada słowa: "Całkowicie nie tęsknię za miłością", by kilka wersów później prosić: "Skarbie, błagam, wróć do mnie."”. Albo bardziej swojsko – Jeden Osiem L i piosenka „Jak zapomnieć”, a właściwie wers „Wiem to i proszę Boga nigdy więcej niech nie pozwoli na to, by ktoś trafił w moje serce”. Zdarzyło Ci się śpiewać? Bo mi często, by potem otwierać serce dla następnego. Rzeczywiście, Judyta zachowuje się, kolokwialnie mówiąc, słabo. Ale jest usprawiedliwiona, bo gorycz, czara goryczy, przelewa się. 

A: Nie mam nic do tego, że tak mówi i od nowa się otwiera – to można zrozumieć. Chodzi mi raczej o nudę i przewidywalność. Rzadko czepiam się fabuły, bo jak dla mnie może być nawet banalna. Jest jeden warunek – miej książko do przekazania coś więcej, baw, wzruszaj, wciągaj, strasz, ucz, cokolwiek! Tutaj, zdaje się, że jednak chodzi tylko o tę fabułę. I nawet ona jest słaba. Bohaterowie? Irytujący, infantylni, nudni. Język? Jeszcze bardziej. Ciągłe powtórzenia tych samych fraz, krótkie zdania, które z początku brzmią ciekawie, ale z każdą kolejną stroną zaczynają drażnić coraz mocniej. Było parę takich, nad którymi się zatrzymałam, ale jakoś utonęły w tej ogólnej miałkości. 

M: Fabuła fatalna. Jest nudno i niewiele się dzieje. Bohaterowie – Judyta jest irytującą babką, za to Niebieski jest w porządku. Podkreślam – Niebieski, bo Adam już nie. On kojarzy mi się jedynie z całowaniem, ściskaniem, przytulaniem i przyciskaniem, a to trochę mało. Przyjaciółki też jakieś niemrawe. Ale jak ktoś lubi koty, to może poczytać… 

A: Pewnie jest to, że pierwszy tom serii „Żaby i anioły” czyta się bardzo lekko i szybko. Na plus jest też humor – parę razy nawet się roześmiałam. Może z tego właśnie bierze się popularność takich książek. Może też chodzi o to, że dodają ona kobietom jakiejś nadziei, że jednak może być dobrze. Nie wiem – do mnie Katarzyna Grochola raczej nie trafiła. Ani to wzrusza, ani inspiruje. Mam nadzieję, że kolejne spotkania z polską literaturą kobiecą będą bardziej udane. 

M: Nie powiedziałabym, że tak lekko, choć rzeczywiście szybko. Ani raz się nie roześmiałam, niestety. Szkoda, że Grochola stwarza kobietę niedającą sobie niczego wytłumaczyć i taką, która, z przerażającą dla mnie szybkością, zakochuje się i odkochuje (zauroczenie może by mnie nie dziwiło). Nie wiem, kogo ta książka podnosi na duchu, ale kobietę, która zna swoją wartość, żadne, ale to żadne niepowodzenie miłosne, nie powinno zamknąć na nową, i jak śpiewa Irena Santor, zawsze pierwszą miłość.


0 komentarze:

Prześlij komentarz