poniedziałek, 15 września 2014

Bo lepiej with niż without (U2 - Songs of Innocence)

M: To będzie dziwna recenzja. Już mówię dlaczego. Zrobię podział, mianowicie – do pierwszego koszyka wrzucę piosenki dobre tekstowo, a do drugiego doskonałe muzycznie albo przynajmniej wpadające w ucho. Do kolejnego przydzielę takie, które są dobre i tekstowo i muzycznie, a do ostatniego piosenki słabe albo po prostu niczym się niewyróżniające. 

A: Ok, to ja wybiorę sobie do przesłuchania po jednej piosence z każdego koszyka. 

M: Płyty „Songs of Innocence” nikt się nie spodziewał. Wiadomo było, że panowie z U2 coś sobie tworzą, ale nie uprzedzili, że to już. A to „już” wydarzyło się 9 września, czyli sześć dni temu. Jeśli ktoś spodziewał się, że stworzą coś na miarę „Oridnary Love”, pomylił się. Znacznie temu bliżej do „Invisible”. 

A: Dziwne, bo w zasadzie już prawie tydzień od premiery, a nigdzie poza rozmowami z Tobą, nie natknęłam się na info o tej płycie. 

M: A zaczyna się od „The Miracle”, które wrzucam do koszyka „dobre tekstowo i muzycznie”. Melodia jest zadziornie-cwaniaczkowata. Jeśli kiedykolwiek zaczęłam wątpić w głos Bono, przestaję i przepraszam. „Byłem młody, nie głupi (…), doświadczyłem wielu rzeczy, na które nie zasłużyłem”. Dla mnie bomba. „Every Breaking Wave”, numer dwa na płycie, ląduje w tym samym koszyku co „The Miracle”. Typowo jutowskie granie i mistrzowski tekst. „Powinniśmy skończyć zanim zaczęliśmy”. Bardzo mądre. „California (There Is No End To Love)” z impetem wpada do tego samego koszyka co dwa poprzednie utwory. Znakomity początek. „Wszystko co wiem i wszystko, co musisz wiedzieć, to nie ma końca miłości”. Prawda. Numer cztery to „Song For Someone”. Na początku dość niemrawe, dlatego ostatecznie ląduje w koszyku pierwszym, czyli tym z dobrymi tekstami. Polecam poczytać. 

A: Z trzeciego koszyka wybieram „California”. Intro rzeczywiście ciekawe, kojarzy mi się trochę afrykańsko. Chyba mogłoby też służyć do jakiegoś utworu z Króla Lwa. Tekst to powód, dla którego przesłuchuję tę piosenkę, taki pełen nadziei. 

M: Numer pięć to „Iris (Hold Me Close)”. Waham się, ale niech będzie – koszyk trzeci, chociaż tekst na pewno przemawia bardziej niż melodia. „Myślałem, że cię prowadzę, ale to ty zrobiłaś ze mnie twojego człowieka”. Imię „Iris” Bono wypowiada bardzo zmysłowo. Plusik za to. Im dalej w las, tym ciemniej i tutaj się to sprawdza. „Volcano”, szóstka na płycie, ląduje niestety w koszyku ostatnim. Niczym się nie wyróżnia (no może poza melodyjnym refrenem) Siedem, czyli „Raised By Wolves” lubię tylko za coś przejmującego w głosie Bono, dlatego wrzucam ją do koszyka „dobre muzycznie”. „Cedrawood Road” to moje największe rozczarowanie. Poza świetnym, gitarowym początkiem niczego nowego nie wnosi. Zbyt poetycko, niestety. Koszyk czwarty, ale naprawdę mi przykro!

A: „Volcano” rzeczywiście pomimo dosyć energicznego refrenu nie porywa, ale całkiem mi się tu podoba linia basu. „Raised By Wolves” całe brzmi poruszająco, tekst jest w końcu o cierpieniu więc widać udało się to zgrać. 

M: Trzy do końca. „Sleep Like A Baby Tonight”, co za paskudna melodia! Ale tekstowo wyśmienicie, dlatego przydzielam ją do koszyka pierwszego. Nie chcę zepsuć tłumaczenia, dlatego wyjątkowo po angielsku: „In your dreams, everything is alright. Tomorrow dawns like someone else’s suicide. You’re gonna sleep like a baby tonight”. Numer dziesięć, czyli “This Is Where You Can Reach Me” to kolejne rozczarowanie. Poza fajnie zaśpiewanym “Soldier, soldier…” nie porywa. Koszyk czwarty.

A: Mnie natomiast „Sleep Like a Baby Tonight” całkiem się podoba, Bono bardzo miękko ją śpiewa i w ogóle cała brzmi lekko jak prawdziwa kołysanka, a gitary w drugiej części dodają pazura. No i tekst oczywiście świetny, mam słabość do takich „dobranocnych”.

M: Ostatnia piosenka to „The Troubles”. O-błę-dna. Tekst, od początku do końca, niesamowity. „Więc możesz mnie zranić, a potem zranić mnie trochę mocniej. Mam energię, by przetrwać”. Ale jest jeszcze coś, a właściwie ktoś. Lykke Li. Tak, Lykke Li z Bono. Śpiewa cudnie, cudnie przejmująco. Nie potrafię ładniej napisać, więc zacytuję: „The Troubles brzmi jak piosenka z nieznanego filmu Quentina Tarantino – porywająco łącząc soundtrackowe smyczki i dziewczęcą wokalizę Lykke Li z rozmarzonym śpiewem Bono”. 

A: No dobra, z trzeciego koszyka będą dwie. „The Troubles” – krótko mówiąc wow. Pięknie się rozwija, a ich głosy razem brzmią bardzo harmonijnie. Zgodnie z radą przesłucham na pewno całość, bo niektóre utwory mnie ujęły. Od dawna nie mogłam dla siebie znaleźć niczego nowego, a tu proszę taka niespodzianka – U2, którego wcale wiele nie słuchałam tak zaskoczyło. 

M: Podsumowując – początek płyty doskonały, później trochę gorzej, ale końcówka wyjątkowa. Warto posłuchać, ale nie wszystko na raz. Dawkować, miarkować, zostawiać niedosyt. A żeby było łatwiej, jeszcze raz rozpisane koszyki. Numer oznacza pozycję danej piosenki na płycie. 

KOSZYK PIERWSZY – piosenki dobre tekstowo:
4. Song For Someone 
9. Sleep Like A Baby Tonight 

KOSZYK DRUGI – piosenki dobre muzycznie: 
7. Raised By Wolves

KOSZYK TRZECI – piosenki dobre muzycznie i tekstowo:
1. The Miracle
2. Every Breaking Wave 
3. California (There Is No End To Love
5. Iris (Hold Me Close)
11. The Troubles 

KOSZYK CZWARTY – piosenki słabe: 
6. Volcano 
8. Cedrawood Road 
10. This Is Where You Can Reach Me


Link do odsłuchu płyty: Songs of Innocence



2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Nawet nie jest napisane, że itunes udostepnilo go za darmo (co ma kluczowe znaczenie dla U2 przy tej premierze) ludziom... Litości... Btw. "Jeszcze kilka dni na zgłoszenia! Naprawdę warto" - chyba książkowy przyklad tego jak nie zachecac w reklamie.

Unknown pisze...

Nie cały świat żyje Apple, to raz. Bardziej kluczowa od sposobu prezentacji jest muzyka i treść, to dwa. Po trzecie informację o której piszesz znajdzie każdy, wpisując w google "Songs of Innocence". I na koniec - komentarze o konkursie prosimy pisać pod wpisami o konkursie (Facebook).

Prześlij komentarz