środa, 2 lipca 2014

Od krytyka do krytyka

M: Pisałyśmy, że na naszym blogu będziecie mogli znaleźć recenzje książek, płyt, filmów. Co to właściwie znaczy recenzować? Omawiać? Krytykować? Sprawdźcie, co myślimy na temat krytyki, krytyki literackiej i krytyków.


A: Kim jest dla mnie krytyk? Pierwsza odpowiedź jaka mi się nasuwa: nie jestem nim ja... Lubię czytać i zagłębiać się w lekturę, rozgryzać ją, analizować, oceniać i próbować to ująć w słowa, ale piszę tylko o moich preferencjach. Nie mam teoretycznej wiedzy literaturoznawcy ani nie przeczytałam jeszcze tyle, żeby wykazywać się elokwencją w porównaniach i ocenie poziomu dzieła. I chyba nawet nie chciałabym tego robić zawodowo. Nadmiar, pośpiech, zmuszanie się mimo kompletnej niechęci do danej pozycji. W dodatku utrata takiego dziecięcego podejścia do sztuki… Czy to, co przyjemne nie traci w takich okolicznościach całego smaku? 

M: Krytyka literacka. Słysząc takie hasło, wyobrażam sobie krytyka siedzącego nad jakąś książką. Oczywiście przy zapalonej lampce, w bujanym fotelu i z kubkiem gorącej herbaty w dłoniach. Krytyk siedzi i krytykuje. Już prawie ranek. Ptaki ćwierkają, pierwsze promienie słońca nieśmiało wdzierają się do pokoju a krytyk... Krytyk siedzi i krytykuje. Czepia się wszystkiego. Skrzętnie podkreśla ołówkiem irytujące fragmenty. Co jakiś czas z dezaprobatą kiwa głową, patrzy gniewnie w sufit i wzdycha znacząco. Ciężki kawałek chleba, przyznaj.

A: Ja to lubię kiedy krytyk jest trochę jak poeta. Żeby oddać klimat książki czy płyty w recenzji trzeba jak w wierszach, szukać słów nie tylko pełnych treści, ale też odpowiednio brzmiących. Recenzja staje się wtedy przedsmakiem tego, co czeka na przyszłego odbiorcę książki czy płyty. Pozwala na to, by poczuć atmosferę dzieła jeszcze zanim się je pozna osobiście.

M: Jak krytyk stał się krytykiem? Doskonałe pytanie. Może wrócił pewnego dnia do domu, usiadł na kanapie albo w tym swoim bujanym fotelu, podrapał się po głowie, krzyknął eureka i zaczął krytykować? Pewnie tak, no bo jak inaczej?


A: Ej Monia, ale to całe krytykowanie to chyba źle brzmi. Niedobrze się kojarzy. Nie lubimy przecież być krytykowani. Czy krytyk rzeczywiście musi być jak kat? Dla mnie to taki sposób na zagłębienie się w tekst kultury. Na – pozwólmy sobie na tę lekką podniosłość – poszerzenie horyzontów i zobaczenie nowych perspektyw. Niektórych rzeczy nie da się odkryć ani zrozumieć inaczej niż pisząc. Sama, zanim zaczęłam próbować tworzyć najpierw krótkie opinie, potem recenzje byłam przekonana, że będę w stanie napisać najwyżej parę zdań. A tu proszę, słowa same zaczęły się składać. Trochę jak przy wchodzeniu na górę – pierwsze wrażenie to „nie mam już siły, nie dam rady, to za wysoko!”, a w rzeczywistości każdy kolejny krok udowadnia, że jednak stać nas na więcej, niż się z pozoru wydaje. Im dalej się idzie, tym więcej widać – nie tylko dookoła, ale w nas samych. 


M: Mądry słownik synonimów podpowiada, że krytyka to nie tylko krytykowanie, ale również analiza, ocena, recenzja, opinia, ewaluacja, interpretacja i komentarz. Czyli krytycy mogą chwalić! Wyobraź sobie taki dialog między nimi.
- Co mam dziś skrytykować?
- Może mój krawat?
- Bardzo stylowy.
Tylko czy krawat jest tekstem kultury? Jeśli założymy, że obraz jest dziełem/tekstem kultury, a krawat jest we wzory, które ktoś musiał zaprojektować, czyli namalować, to możemy stwierdzić, że jest. Tak na zasadzie - czekolada jest warzywem, bo pozyskuje się ją z ziaren kakaowca, a ziarno to warzywo. A skąd cukier? Z buraków cukrowych. A buraki to co? Warzywo. Wszystko jest warzywem, wszystko też może być tekstem kultury. 


A: Logikę z czekoladą uwielbiam! A odnośnie do tekstów kultury to dla mnie krytyka świetnie łączy pasję ich poznawania z pisaniem. No harmonia idealna! Nie muszę wybierać jakby między dwoma instrumentami, gram na nich jednocześnie. Swoją drogą szkoda, że w rzeczywistości taki wybór jest konieczny. Chętnie połączyłabym jakoś gitarę z klawiszami…

M: To ja zagram na klawiszach. Dogadamy się.



3 komentarze:

Anonimowy pisze...

apeluję, aby każdy tekst miał formę dialogową, w innym przypadku zaprzestanę odwiedzania blogu. proszę to odebrać na poważnie.

Anonimowy pisze...

Podoba mi się, że każda z Was ma zupełnie odmienny styl pisania! To widać już w pierwszych postach i mam nadzieję, że nie zaniknie w późniejszych. M z dystansem, dużym poczuciem humoru, pewną "abstrakcją" i odbieganiem od tematu, A zaś rzetelnie, poetycko, w sposób bardzo refleksyjny, dotykający istoty problemu :) Nie mogę się doczekać pierwszej recenzji.

Anonimowy pisze...

Mam nadzieję, że będzie można Wam zasugerować recezję jakiej książki czy filmu chciało by się przeczytać, co? Ciekawi mnie Wasze zdanie na temat niektórych dzieł literackich!

Prześlij komentarz