wtorek, 29 lipca 2014
A: Prawda czy fałsz? True or false? Niejedno takie ćwiczenie się rozwiązało. Dla Virgila to ani ćwiczenie, ani zabawa. Odróżnianie falsyfikatów od autentyków stało się jego pracą. Zajmuje się wycenianiem dzieł sztuki i jest w swoim fachu mistrzem. Któregoś dnia dzwoni do niego tajemnicza kobieta ze zleceniem dotyczącym mebli i obrazów znajdujących się w starej willi jej rodziców… Tyle o fabule.
M: Lubiłam zadania prawda-fałsz. Zawsze to 50% szans na ustrzelenie poprawnej odpowiedzi. Monia i obrazy – dwa światy, ale zaciekawiło mnie.
A: A bohaterowie? Bohaterowie boją się ludzi. Są zamknięci, ukrywają prawdę o sobie pod grubymi skorupami i skrzętnie dbają o to, by nikogo do siebie nie dopuścić. Powoli jednak zdziera się z nich strach i wychodzą ze swoich sterylnych światków. Żyją tworząc sobie swoje zabawki. Bo to właśnie film o grach. Z prawem, z uczuciami, z zaufaniem. Ale też o pasji, poświęceniu czemuś, co się kocha. Emocje są namalowane tak pięknie, jak obrazy z kolekcji Virgila, a muzyka dopełnia je jakby delikatnymi pociągnięciami pędzla. I gra bardziej cieniem niż światłem.
M: Twoja obrazowość i poetyckość mnie powala, pozytywnie oczywiście. Moja mama mówi czasem, że boję się ludzi. Myślisz, że nadawałabym się na bohaterkę?
A: Oj, oni w takim razie bali się dziesięć tysięcy razy bardziej. Ale Monia jako bohaterka… intrygujące! A co do „Konesera” – to dla mnie ciężki film. Mocne uderzenie. Jakby ktoś przywalił mi z prawego sierpowego, jednocześnie głaszcząc po głowie ze słowami, że to dobrze że miał mnie w co uderzyć. Albo jakby dał do wypicia gorzkie zioła, których prawie nie da się przełknąć, pocieszając przy tym, że przynajmniej odczuwam smaki.
M: A co to się stało, że Asia używa porównań sportowych? Czyżby jeszcze odbijało się Mundialem? "Zaparz, zaparz mi senne zioła. Porozmawiaj czule, czulej..." - tak mi się skojarzyło z ziołami. Chcę to obejrzeć.
A: Tak wyszło... Totalnie dałam się reżyserowi poprowadzić przez tę historię. W jakiejś recenzji przeczytałam, że jej rozwiązanie może być zaskoczeniem chyba tylko dla dziecka. No cóż, jestem więc dzieckiem i bardzo się z tego cieszę, bo dzięki takiej naiwności mam dużo więcej niespodzianek i przyjemności przy oglądaniu filmów i czytaniu książek.
M: W takim razie zobowiązuję się kupić Ci Kinder Niespodziankę, a jeśli film krąży po sieci, obejrzę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz