piątek, 11 lipca 2014

Gorzki dźwięk (Lykke Li - I Never Learn)

M: Wskazania ­­ zrób kakao, przekręć klucz w drzwiach, usiądź na łóżku i przykryj się kocem. Trzydzieści trzy minuty dwanaście sekund w bezruchu. Paraliżuje od pierwszych dźwięków. Dasz radę? 

A: Ok, wyzwanie przyjęte. 

M: Zakładam, że siedzisz w ciemnym pokoju. Jesteś sam, pada deszcz. No dobrze, przesadzam. Jakkolwiek podana, smakuje dobrze. Fakt, gorzkawo, jak kakao, którego nie posłodziłeś, ale dobrze. Taka jest nowa płyta Lykke Li „I Never Learn”. 

A: Siedzę w ciemnym pokoju i pada deszcz – ależ Ci się udało. 

M: Zatkało kakao, jeśli już o kakao mowa. Patrząc w okno słuchałam kompozycji za kompozycją. Zachwyt wspiął się na najwyższą górę. Nigdy z niej nie zszedł, a jedynie wrócił do schroniska, położonego nieco niżej. 

A: Monia, jakie górskie metafory! Lubię to! 

M: Sama jestem zdziwiona, że potrafię tak pisać. Ale wróćmy do płyty. Zaczyna się od tytułowego "I Never Learn". Nie lubię tego słowa, ale tutaj pasuje jak ulał  obłędne. Mogę zapewnić, że jest to numer jeden pod każdym względem. Głos cudny, podrasowany jakimś efektem, jak zresztą w każdej piosence. Melodia niepokojąca. Tekst  mistrzostwo świata (tak trochę w nawiązaniu do Mundialu). Zapewniam – to nie jest wszystkim dobrze znana Lykke z "I Follow Rivers". To już całkiem inna kobieta. 

A: Mundial. O nie, nawet tu… Uwielbiam za to Twoje określenie o muzyce „niepokojący” – wyraża coś prawie nieuchwytnego. Lykke Li kojarzę właściwie tylko z „I Follow Rivers”. „I never learn” brzmi nieźle, chociaż z początku nie wpadło mi w ucho. Teraz z każdym przesłuchaniem jest coraz lepiej. Głos jest ciekawy, ale zastanawiam się czy po dłuższym czasie nie zacznie mnie męczyć ta taka maniera i podrasowanie. Zobaczymy dalej… 

M: "Samotna, jestem tak samotna...", śpiewa w drugim utworze "No Rest For The Wicked". Jest porzuconą kobietą, niestety. Smutek z płyty pcha się drzwiami i oknami, ale to nie tak, że Lykke się użala. Bierze na siebie część winy, przyznając: "Pozwoliłam mojej prawdziwej miłości zginąć. Miałam jego serce i łamałam je za każdym razem." 

A: Już wiem z kim kojarzy mi się ten głos – Nelly Furtado, prawda, że podobnie momentami śpiewa? Niemniej jednak ma w sobie coś oryginalnego ta pani. No i rzeczywiście sporo tu smutku. 

M: Nelly Furtado? Nigdy w życiu! Ale dobrze, że mi o niej przypomniałaś. "Manos Al Aire" sobie włączę. Rozum i serce Lykke nieustannie się potyczkują. Artystka toczy w sobie chłodno-ognistą bitwę. W "Just Like A Dream" wypowiada słowa: "Całkowicie nie tęsknię za miłością", by kilka wersów później prosić: "Skarbie, błagam, wróć do mnie." Nie można tu mówić o kobiecym niezdecydowaniu, ale o miłości.

A: Tak jak przypuszczałam, głos – choć niebanalny zaczyna mnie lekko męczyć. Piosenka, dwie jeszcze w porządku, ale im dalej tym wcześniej chcę przełączać na kolejną piosenkę. Może to po prostu kwestia nieosłuchania i gdybym bardziej się skupiała na pojedynczych utworach bardziej by „siadło”.

M: Rozum Lykke nieustępliwie stara się ją pocieszyć. "Więc zaczynam cię nie kochać (...) Powiedziałam, że cię kocham lata temu. Ale sobie powiedziałam, że ty mnie nigdy nie kochałeś", słyszymy w "Silver Line". "Pójdę za tobą w dół, dopóki dźwięk mojego głosu będzie cię tropił. Nigdy nie pozbędziesz się dźwięku kobiety, która cię kochała". Zemsta? 

A: Hm, może nie tyle zemsta co próba uświadomienia mężczyźnie co traci i co się z tą stratą wiąże? 

M: Jak zwał, tak zwał. W połowie płyty, w utworze "Gunshot" Lykke przyznaje: "Moje serce pękło, naprawdę bardzo Cię kochałam. (...) Nigdy Cię nie odzyskam". Po chwili skazuje się na wieczną samotność, nadając kolejnej piosence tytuł "Never Gonna Love Again". Fantastyczne. Ile kosztuje ją ta samotność przekonujemy się już w następnym utworze - "Heart Of Steel", który w refrenie brzmi bardzo gospelowo. Lykke śpiewa: "Och moje serce, nie łam obietnicy. Nieustannie płacę cenę za serce, które nie może być złamane." 

A: „Never gonna love again” ma rzeczywiście bardzo smutny tekst, ale momentami brzmi tak, jakby to był taki uśmiech przez łzy. To mi się kojarzy ze słowami ks. Twardowskiego „Czy wiesz, że łzy się śmieją kiedy są za duże?”. 

M: Jak "Italiano" Edyty Bartosiewicz. Wszystko kończy przesmutne "Sleeping Alone". Lykke smętnie nuci: "Zapominanie długo trwa. Kochałam cię dożywotnio. Kochałam cię długo." Mimo wszystko, nie traci nadziei. Album kończą słowa: "Jeśli uratujesz swoje serce dla mojego serca - spotkamy się znowu." 

A: Zastanawiam się czy by nie nazwać „Sleeping Alone” obok „I never learn” moim faworytem, ale jeszcze poczekam z nadawaniem takich tytułów do co najmniej jednego więcej przesłuchania. 

M: Dobry wybór. Nie wspomniałam jeszcze o jednej piosence, mianowicie "Love Me Like I'm Not Made of Stone". Nie wiem, jak ją zinterpretować. Słowa "Czy pokochasz moje blizny, tak bym mogła się uleczyć" mogłyby wskazywać, że Lykke kogoś znalazła. Reszta piosenki wcale na to nie wskazuje, jak zresztą cały album. 

A: „Kochaj mnie jakbym nie była z kamienia” tekstowo przypomina mi „Mimo wszystko” Hey. Według mnie to taka rozpaczliwa prośba o miłość przy świadomości swoich blizn i słabości, jakby wierzyła, że tylko ta miłość może ją uzdrowić. Ładne… 

M: Ale Lykke nie rozpacza, przynajmniej ja nie czuję tego żalu. Cieszę się, po ludzku się cieszę, że wzięłam się za przesłuchanie tej płyty. Przypadkowo, jak to ja, ale dziś wiem, że to jedne z najlepiej przeżytych trzydziestu trzech minut w moim życiu. 

A: Nie ma przypadków!  

M: Ej! To moje motto!




I najważniejsze - płyta do przesłuchania: Lykke Li - I Never Learn

0 komentarze:

Prześlij komentarz